Zmartwiło mnie to że nie ma tu żadnej drużyny w tenisa stołowego, w centrum sportu powiedziano mi ze poziom jest very very very low i sekcja nie posiada nawet trenera.Co za porażka.
Do tych narzekań można tylko dodać że pogoda nam nie dopisuje, od kilku dni mokniemy i w nocy nie możemy spać z powodu burzy. W miejscowości w której mielismy kurs, otatnimi dniami spadlo 3/4 deszczu, który powinien spasć przez cały rok.
Imprezy dalej się toczą, w ten piątek biforowalismy u znajomego z Polski i z jego współlokatorami. Nie byłoby w tej opowiesci nic nadzwyczajnego gdyby nie to że przy wychodzeniu z domu w 7 chłopa weszlismy do windy. Nikt jakoś albo nie był w stanie albo zwyczajnie nie pomyślał że biedna winda może tego nie wytrzymać i utkneliśmy lekko poniżej poziomu 0. Jako że Sangrie i Whiskey mielismy ze sobą paniki nie było;D Po wykonaniu telefonu pod numer awaryjny kazali nam czekać 45 minut więc w zaduchu i pocie spędzaliśmy w maire spokojnie kolejne minuty. Po jakimś czasie ktos zasugerował żeby kopnąć drzwi i poskutkowało, nasza radośc przekroczyła wszelkie granice, szkoda tylko że alkohol na drogę skończył się już w windzie:)
Teraz czas przejśc do bardziej pozytywnych rzeczy! Znaleźlismy współlokatorke z warszawy dzięki której 3 chłopa stara się dbać jako tako o mieszkanie, nie robi dużego syfu i nawet sprząta w kuchni;) Ponadto już w niedzielę mam pierwszych gosci z Polski więc pewnie tydzien który tutaj spędzą będzie można zaliczyć do obfitych!
Dziś na 8:15 na kolejne zajęcia
!Hasta Luego!